Wielu kierowców ma nawyk wykorzystywania „głębokiej rezerwy” w baku paliwa, jednak nie zdają sobie sprawy z poważnych konsekwencji, jakie takie zachowanie może nieść dla samochodu. Mechanicy przestrzegają przed takimi praktykami, podkreślając, że narażają one istotne elementy pojazdu na awarie.

Pusty bak | Foto: Canva
Każdy samochód jest wyposażony we wskaźnik poziomu paliwa oraz kontrolkę „rezerwy”. Kiedy zapala się pomarańczowa kontrolka, a wskazówka jest bliska zeru, warto zatankować jak najszybciej. Kolor pomarańczowy nie jest przypadkowy – ma działać jak ostrzeżenie. Współczesne samochody często mają również komputer pokładowy pokazujący zasięg, co bywa mylące dla kierowców, którzy przez to ignorują wskaźnik poziomu paliwa i kontrolkę rezerwy.
Informacja o zasięgu wydaje się być pokusą do wyjeżdżania paliwa do zera, bo wielu kierowców ma świadomość tego, że nawet brak zasięgu oznacza jeszcze możliwość przejechania od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu kilometrów. To jednak może prowadzić do awarii, które mogą właścicieli pojazdów naprawdę dużo kosztować. W szczególności, kiedy tankują „za 50 zł”, ponieważ wtedy jeżdżą w zasadzie bez przerwy na rezerwie.
Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto Serwis
Korzystanie z rezerwy niesie poważne skutki, o których przeciętny kierowca może nie wiedzieć, jednak mechanicy dostrzegają je na co dzień. Jazda na rezerwie jest szkodliwa dla układu paliwowego, a wielokrotne jeżdżenie ze skrajnie niskim stanem paliwa może być nawet zabójcze dla auta. Pompa paliwa, umieszczona w zbiorniku lub przy nim, jest chłodzona i smarowana paliwem, a niski jego poziom pozbawia ją tych funkcji, dodatkowo stwarzając ryzyko zapowietrzenia układu, co przyspiesza zużycie pompy. Awaria pompy paliwa to poważny problem, a jej naprawa może kosztować od kilkuset do około 2000 zł. Jednak prawdziwy kłopot zaczyna się, gdy skutki uszkodzenia pompy są bardziej rozległe.
Niskociśnieniowa pompa paliwa to jeden z pierwszych elementów układu zasilania. I jedyny mechaniczny, jaki umieszcza się w zbiorniku. Zatarcie takiej pompy w wyniku jazdy z niskim poziomem paliwa, a nierzadko zapowietrzenia, to ogromne ryzyko zanieczyszczenia zbiornika opiłkami. Problem staje się jeszcze poważniejszy, kiedy opiłki te dostaną się do układu paliwowego. Dalej mamy bowiem pompę wtryskową i wtryskiwacze. Każda z takich części to koszt rzędu kilku tysięcy złotych.
Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto Serwis
Na szczęście w układzie paliwowym znajduje się zabezpieczenie w postaci filtra paliwa, zwykle umieszczonego w komorze silnika. Filtr ten ma za zadanie zatrzymywać zanieczyszczenia, zanim paliwo trafi do pompy wtryskowej i wtryskiwaczy. Jednak zaniedbanie wymiany filtra zwiększa ryzyko poważnych awarii.