Polski rząd przygotowuje pakiet rewizji KPO do rozmów z Komisją Europejską i w tym kontekście bada realność projektu budowy polskiego samochodu elektrycznego Izera. To projekt dofinansowywany przez państwo, zasadne zatem jest pytanie czy jest opłacalny, do zrealizowania, a przede wszystkim czy wpisuje się w strategię rozwoju Polski.

Izera | Foto: Izera
Pomysł produkcji polskiego samochodu elektrycznego, inwestycji szacowanej na 6 mld PLN, wzbudzał od początku sporo kontrowersji. Wielu ekspertów podważało celowość projektu (czyli potrzebę budowy fabryki aut elektrycznych), pytało też o sens inwestowania w niego publicznych pieniędzy.
Wrażenie chaosu organizacyjnego potęgował sposób realizacji projektu; prace nad nim toczą się ślamazarnie od 2016 roku. Na dodatek rozpoczęto je od falstartu jakim było rozpisania ogólnodostępnego konkursu na tzw. Miejskie Auto Przyszłości (wtedy jeszcze nazwa Izera nie funkcjonowała). Jury konkursu zdecydowało o przyznaniu czterech równorzędnych nagród w wysokości po 50 tys. zł. Żadna z nagrodzonych prac nie doczekała się jednak realizacji, choćby w postaci prototypu polskiego elektryka.
W lipcu 2020 roku ogłoszono, że polski elektryk będzie nosił nazwę Izera, a zaprezentowane wówczas prototypy dwóch aut (hatchback oraz SUV) były już autorstwa zupełnie innych biur projektowych. Oba samochody powstały w renomowanym, włoskim studiu projektowym Torino Design. Nieoczekiwanie, w ubiegłym roku spółka ElectroMobility Poland (EMP) ogłosiła nawiązanie współpracy ze słynnym włoskim biurem projektowym Pininfarina, które ma pomóc w opracowaniu stylistyki auta. Było to już trzecie podejście do zdefiniowania wyglądu elektrycznego samochodu. Czy można mieć pewność, że zarazem ostatnie?
Niemniej kontrowersji wzbudziło partnerstwo w projekcie chińskiego koncernu Geely. Współpraca polsko-chińska nie ograniczy się wyłącznie do dostarczenia platformy dla Izery, ale rozszerzy się o ewentualną produkcję chińskich samochodów w polskiej fabryce. Pytanie, czy Izera byłaby w stanie sprostać takiej „domowej” konkurencji, a wobec tego, czy cały projekt nie zapisałby się w motoryzacyjnych annałach ledwie jako przyczynek do chińskiej ekspansji w Europie?
Oddzielną kwestią jest jak Izera, motoryzacyjny „no name” debiutujący ze sporym opóźnieniem, dałaby sobie radę na rynku wobec dużej (i dynamicznie rosnącej) konkurencji samochodów elektrycznych. Wyprodukować da się wszystko, gorzej jest ze sprzedażą takiego produktu.
Wydaje się, że projekt produkcji „polskiego” auta elektrycznego cierpi też na grzech nadmiernego upolitycznienia i obłożenia go zbyt wieloma nadziejami, które z rachunkiem ekonomicznym strat i zysków (który w przypadku każdej inicjatywy gospodarczej powinien być podstawą podejmowania decyzji) mają niewiele wspólnego.
Przy okazji warto zauważyć ciekawą koincydencję czasową między inicjatywą produkcji Izery, a prywatnym przedsięwzięciem sir Jim’a Ratcliffe’a, brytyjskiego miliardera, prezesa grupy chemicznej INEOS, produkcji „od zera” auta terenowego Grenadier. W 2016 roku (a więc roku startu „projektu Izera”) utworzył on firmę Ineos Automotive Limited, motoryzacyjny oddział konglomeratu Ineos. Dalej, prace postępowały bardzo szybko. Pierwsze informacje na temat auta ujawniono w lipcu 2020 roku, w połowie kolejnego roku zaprezentowano wystrój kabiny pasażerskiej oraz specyfikację techniczną, produkcję rozpoczęto w październiku 2022 roku, a kilka miesięcy później auto trafiło do sprzedaży. Od pomysłu do uruchomienia produkcji minęło zatem sześć lat, tymczasem ostatnie enuncjacje, dotyczące Izery roku wskazują, że jej produkcja ma ruszyć dopiero 2026 rok, czyli po 10 latach przygotowań.
Można też przywołać inny ciekawy przykład. W Turcji analogiczny rządowy projekt produkcji auta elektrycznego Togg wystartował rok później niż pomysł na polskie e-auto i pojazd już znajduje się w sprzedaży.
Przed rządem stoi niełatwy i wcale nie zero-jedynkowy wybór. Można zarzucić projekt Izery, można go kontynuować w obecnej postaci, ale można też przekształcić go w projekt chińsko – polskiej fabryki „elektryków”, w której Izera w ogóle nie będzie produkowana lub będzie ubogim krewnym chińskich modeli. Tak czy inaczej decyzja powinna zapaść jak najszybciej.